Blog

Za pół godziny spotkanie

środa, 30 listopada 2016

Weronika włóczyła się kilka godzin, w końcu efekty wędrówki zaczęła odczuwać w nogach i postanowiła gdzieś odpocząć i coś zjeść. Nie chciała spotkać nikogo znajomego. Za dużo musiałaby się tłumaczyć, albo wymyślać jakieś kłamstwa.

Tej kwestii dzisiejszego dnia nie zaplanowała. Wydawało się jej, że jakoś to będzie. A teraz zaczęła odczuwać dyskomfort, pojawiły się wyrzuty sumienia, że nie powiedziała nic mężowi, że wyłączyła telefon. Nagle automatycznie wyjęła swój smartfon z torebki w włączyła go. Pomyślała, że może tam znajdzie wymówkę, by wrócić na stare tory. Myślenie o sobie, wprowadzanie zmian w życiu, wcale nie jest takie łatwe. Wymaga odwagi, konsekwencji, siły. Dlatego sprawdziła, kto dzwonił. Okazało się, że dobijała się do niej koleżanka z pracy, która umiejętnie podrzucała swoją pracę. I nagle zadzwoniła ponownie.

– Co ja zrobiłam? Pewnie dostała powiadomienie, że może zadzwonić- pomyślała Weronika. Jeszcze przez chwilę wahała się, czy odebrać. Jednak nie zrobiła tego. Chyba przebrała się już miarka. W ostatnich miesiącach zdarzało się to już zbyt często i cierpliwość Weroniki spadła do rozmiaru ziarnka piasku. Schowała telefon do torebki, ale go nie wyłączała. Weszła do najbliższej pizzerii i usiadła w najbardziej ustronnym miejscu. Myśli kłębiły się w jej głowie i czuła, że ciśnienie się podnosi. Policzki płonęły a głos drżał, kiedy zamawiała. Była naprawdę niespokojna. Zastanawiała się, jak uporządkować swoje sprawy, do kogo zwrócić się po pomoc. Kto ją zrozumie? Czuła się bezsilna.

Wczesnym, listopadowym popołudniem byłam w biurze, miałam zamiar poprzeglądać niektóre strony w Internecie, kiedy zadzwonił telefon. Nie znałam numeru. W słuchawce usłyszałam:

– Dzień dobry pani Ewo, mówi Weronika. Poznała nas Alicja Kowalska kilka miesięcy temu. Czy ma pani trochę czasu? Chcę dokonać pewnej zmiany w życiu. Czuję, że jeśli to będę robić sama, to raczej będę się kręcić w kółko ze sporym poczuciem winy. Potrzebuję rozświetlenia drogi, którą mam podążyć. Czy ma pani może dzisiaj czas? – wypowiedziała jednym tchem.

– Dzień dobry pani Weroniko. Tak się składa, że mam wolne popołudnie, zapraszam do siebie. O której może pani przyjść? – czułam, że jeśli będzie zwlekać ze spotkaniem, to nie przyjdzie w ogóle.

– Będę za pół godziny, adres mam na wizytówce. Dziękuję i do zobaczenia.

 

Poprzedni wpis:
Wagary

Następny wpis:
Dagmara

Powrót na stronę główną bloga