Bestia, która mnie dręczy
wtorek, 7 listopada 2017
– Ćwiczenia na powietrzu, to naprawdę świetny pomysł. No i w towarzystwie, więc można porozmawiać – powiedziała Joanna.
– Tak, przyjemne z pożytecznym: ruch, świeże powietrze, dobra atmosfera. Lubię spędzać czas na stadionie…
– I tak nie przyjdę – przerwała Asia – chcę znaleźć coś dla siebie, albo w sobie, żeby nie spoglądać w przeszłość z tęsknotą. Zainspirowałam się i chciałabym aby nie był to jedynie słomiany zapał. Moje dążenia do utrzymania młodości za wszelką cenę, może wynikać z otoczenia , w którym pracuję. Wokół mnie są sami młodzi ludzie, którzy nie mają zbyt dużo trosk, są sprawni zarówno fizycznie jak i umysłowo. Na zewnątrz wydaję się odważna. Oczywiście doradzić też potrafię. Ale u siebie zmian nie umiem wprowadzać i być może dlatego ciągle staram się odmładzać, denerwuję się jak nie nadążam, albo przybywa mi w pasie. Jeśli chcę schudnąć, to nie dla siebie, ale dla ogólnego wizerunku, by się wtopić w ten tłum młodości, szybkości i nie wiem sama czego jeszcze.
Na chwilę przerwała, spojrzała w okno i powiedziała.
– Wiesz, przemyślę to, wezmę sobie wolne i postaram rozprawić z bestią która mnie dręczy, zadam sobie kilka pytań i poszukam odpowiedzi. Obiecuję. A później zaproszę Cię na lamkę czerwonego wina i opowiem co mi wyszło.
– Dziękuję.
Za oknem już było ciemno, świeciły latarnie i deszcze zaczął pukać o parapet.