Blog

Dawne pragnienie

sobota, 26 marca 2016

– Jakie pragnienie? – zapytałam.

– Kiedyś chciałam być osobą, która widzi potrzeby innych i potrafi odpowiednio zareagować. Pomagać w sposób delikatny, taktowny i cichy. Trochę jak święty Mikołaj, ale też jak ktoś niezwykle bliski, przed kim nie trzeba się wstydzić swojej biedy. To pragnienie odzywało się we mnie co jakiś czas, ale…

Zamyśliła się, posmutniała, po czym mówiła dalej:

– Zaczęłam tak bardzo inwestować we własny rozwój, że na początku odsuwałam ten styl życia na przyszłe lata. Na czas, kiedy się usamodzielnię, później kiedy zdobędę kolejne szczeble kariery a później to zwyczajnie o tym zapomniałam. Wiesz, wstydzę się sama przed sobą, że wcale mi tego nie brakowało.

– Teraz jesteś gotowa. Uważam, że nie ma sensu doszukiwać się winy w sobie, raczej ciesz się z tego, że chcesz i masz spore możliwości. A zatem, czy wiesz co zamierzasz zrobić w tej kwestii? – odpowiedziałam.

– Chyba zacznę od tego, że rozejrzę się, kto w moim pobliżu potrzebuje jakiegoś wsparcia. No i postaram się coś zrobić. Nie chcę być autorką jakichś spektakularnych wydarzeń, jak budowanie studni w Afryce. Wolę robić coś w zaciszu. W relacjach jeden na jeden. Tak zwyczajnie.

Anastazja ożywiła się, miałam wrażenie, że coś już wymyśliła. Jej oczy uśmiechały się a twarz wypogodziła. Skończyłyśmy rozmowę i pożegnałyśmy się. Sporo myślałam o tym, co powiedziała. W życiu nie powinna dominować jedna strona, czyli koncentracji wyłącznie na sobie, ani też życie tylko dla innych.

Aby można było dobrze funkcjonować potrzebna jest harmonia. Ciekawa jestem jak Anastazja sobie z tym poradzi, na szczęście obiecała się odezwać za kilka dni.

Następny wpis:
Zastępstwo

Powrót na stronę główną bloga