Na linie między drapaczami chmur
wtorek, 22 marca 2016
Wędrowałyśmy bez pośpiechu alejkami w parku. Podziwiałyśmy budzącą się do życia przyrodę. Mijali nas spacerowicze, rowerzyści, biegacze.
– Kwitnące forsycje mnie symbolizują, też się budzę. Naprawdę nie wiem jak się to stało, że tak bardzo skupiłam się na zdobywaniu wiedzy, rozwoju osobistym, maksymalnie skoncentrowałam się na sobie. Zapomniałam o balansie, teraz to jest modne słowo – powiedziała Anastazja.
– Kiedyś oglądałam film o człowieku, który chodził po linie rozpiętej między drapaczami chmur. Na dodatek robił to nielegalnie. Na obu jej końcach czekali policjanci a on albo chodził, albo kładł się, albo tańczył. Nie zbliżał się do jej skraju, dopóki miał siły. Był tak wysoko, że aż bałam się patrzeć na jego wyczyny. To jest dopiero równowaga! Czy właśnie takiej potrzebujesz? – spojrzałam na moją towarzyszkę.
– Przydałaby się, ja pracowałam nad jedną sferą, nad sobą o drugiej zapomniałam, nawet nie brakowało mi jej. A teraz nie czuję się z tym dobrze – odparła.
– Ależ nie wyrzucaj sobie, wzmocnisz tę drugą sferę swojego życia. Czy już zastanowiłaś się, jak zamierzasz to zrobić? – zapytałam. – Komu chciałabyś pomagać, czy indywidualnie, czy też zamierzasz wesprzeć jakąś organizację? Chcesz działać na szerszą skalę? A może kiedyś miałaś jakieś plany w tym zakresie, lecz z różnych powodów musiałaś je odłożyć?
– Tak, zastanawiałam się, dziękuję, że nie pozwalasz mi na poczucie winy. Naprawdę, jestem wdzięczna. Nie chcę pracować w organizacji. W pracy mam do czynienie z duża grupą osób, zarządzam nimi. Chcę pomagać komuś indywidulanie, bez rozgłosu. Obudziłaś we mnie dawne pragnienie…