Blog

Herbatka z samowara

poniedziałek, 23 października 2017

Jest koniec października, mnóstwo kolorów i mgieł. Bardzo lubię ten czas, czuję się refleksyjnie, ale nie przytłoczona codziennością. Czekam na Joannę, na stole stoi słoiczek z konfiturami z malin, żeby dodać je do herbaty. Przypomniał mi się samowar z dawnych lat i zimowe wieczory w domu babci Joanny. Usłyszałam stukanie do drzwi i weszła Joanna.

– Cześć kochana, spóźniłam się trochę, przepraszam. Ale weszłam jeszcze do sklepu i zobacz co kupiłam.

Joanna wyjęła słoiczek z malinowymi konfiturami i postawiła obok tego, który już stał. Roześmiałyśmy się, bo to nie pierwszy raz, kiedy wpadamy na takie same pomysły i co ważniejsze, realizujemy je.

– Wiesz, przypominałam sobie właśnie dawne czasy, kiedy w piłyśmy herbatkę z samowara u twojej babci, pamiętasz?

– No pewnie, najlepiej smakowała zimą, gdy za oknem był porządny mróz.

Zaparzyłam herbatę, dodałyśmy do kubków konfitury z malin, zdjęłyśmy buty i zaczęłyśmy rozmawiać.

– Wiesz, że przyszłam do ciebie z konkretną sprawą – upewniała się Joasia.

Skinęłam głową.

– Jak już mówiłam na warsztatach, a tak nawiasem mówiąc, to przychodzą cudowne babki, chcę przestać tak bardzo się koncentrować na upływie czasu. A raczej na upływie młodości. Nie wiem dlaczego, ale zamierzam zatrzymać ją za wszelką cenę. Spotkania warsztatowe sprawiły, że zaczęłam się zastanawiać nad sobą. Za czym tak podążam? Dlaczego tak bardzo zależy mi na zgrabnej figurze, albo na braku zmarszczek? Wiesz, miałam w planach botoks, ale mój mąż mnie powstrzymał, zresztą dosyć gwałtownie. Nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony. Nie czuję się ze sobą dobrze. Wmawiam sobie, że muszę młodo wyglądać ze względu na pracę. Ale chyba tak naprawdę to nie lubię siebie takiej jaką jestem. Czasami wracam myślami do czasów młodości, właśnie do wieczorów u babci, do herbatek z samowara z malinami, albo rumem. Żyło się wtedy beztrosko, miałam mnóstwo energii, cieszyłam się każdym dniem, byłam ładna i zgrabna. A teraz za wszelką cenę chcę zatrzymać czas, żeby … no nie wiem, albo boję się przyznać. A może po to, by nadal robić wrażenie i czuć się ładna. No wiesz, świat promuje młodość. Ale nie wiem, czy do końca w to wierzę. Sama widzisz, łapię się różnych nowinek, dlatego poszłam na twoje warsztaty. Coś nowego, czym chciałam zagłuszyć siebie, ale zaczęłam zadawać sobie te pytania i nie jest mi z nimi dobrze, ponieważ obawiam się odpowiedzi.

Joanna jeszcze długo opowiadała jak obawia się starzenia, chodzenia z laską, albo z aparatem słuchowym. Kiedy już wypowiedziała swoje myśli przez dłuższą chwilę w milczeniu piłyśmy herbatkę i słuchałyśmy jazzu.

– Szkoda, że nie ma rumu – powiedziałam.

Poprzedni wpis:
Ślad na ziemi

Powrót na stronę główną bloga