Odłączyć się z Matrixa
wtorek, 26 maja 2015
W ostatnim czasie dużo się wydarzyło. A gdy za bardzo piętrzą się różne obowiązki, sprawy i zadania, wtedy świadomie próbuję zwolnić. Tym razem nadarzyła się ku temu znakomita okazja. Moja podróż.
Postanowiłam ją wykorzystać, aby przyjrzeć się sobie, naładować akumulatory, wzbogacić kreatywność i przede wszystkim zachwycić się.
Jak to się stało, że z codziennego zabiegania ocknęłam się dopiero w samolocie? Nie wiem. Może dlatego, że aby polecieć trzeba było odłączyć się z Matrixa, czyli wyłączyć telefon. A na ziemi zostawić sprawy zarówno te, które od nas zależą jak i te, na które zupełnie nie mamy wpływu. I wreszcie poczuć się jak ptaki.
Lot był cudowny. Wspaniała widoczność pozwoliła dostrzec płynące po Bałtyku okręty.
Także archipelagi wysp, pojedyncze a jedna spośród nich wydawała się naprawdę duża. Pojedyncze obłoki, wyglądały jak baranki pasące się na łące. Miałam wrażenie jakbym została przeniesioną do krainy szczęśliwej. Gdzie nie trzeba się spieszyć, ani do autobusu, ani do pracy i wcale nie trzeba zdążyć ze wszystkim. Przecież obłoki i tak płyną po niebie a okręty po oceanie.