Potrzebuję nadziei
wtorek, 21 kwietnia 2015
Pogoda jest tak cudowna, że nie potrafiłam się jej oprzeć. Postanowiłam iść do biura nieco dłuższą drogą. Wysiadłam na wcześniejszym przystanku i weszłam do parku. Mimo, że wcale nie oddaliłam się od ruchliwej ulicy, to miałam wrażenie, że jestem gdzieś zupełnie w innym miejscu. Słyszałam dzwoniące tramwaje, strzępki rozmów przechodniów, ale też śpiewające ptaki. Spojrzałam w górę, poprzez gałęzie drzew przebijały promienie słoneczne. Więcej było widać zieleni niż błękitu.
Zauważyłam, że w parku ludzie się mniej śpieszyli, niż ci idący chodnikiem po drugiej stronie ulicy. Uroki przyrody i świadomość bliskości serca miasta dają mi poczucie bezpieczeństwa.
Nawet nie zauważyłam kiedy wyszłam z parku i dotarłam do filharmonii. Lubię tę część mojego miasta. W pobliżu jest Zamek Książąt Pomorskich, Trasa Zamkowa, Brama Królewska. W końcu docieram na Plac Orła Białego. Zerkam jak zwykle na pomnik Flory. Uśmiecham się do niej. Trochę przypomina mi czasy, kiedy sama miałam małe dzieci.
Nagle przebudziłam się. Zobaczyłam pana Adama, spoglądał na zegarek, rozglądał się dookoła. W ręku trzymał teczkę. Przyśpieszyłam kroku. Sprawdziłam godzinę. Na szczęście jestem punktualna, bardzo nie lubię się spóźniać.
– Dzień dobry panie Adamie, piękny mamy dzisiaj dzień – uśmiechnęłam się.
– Dzień dobry pani Ewo, dobrze że pani już przyszła – odpowiedział zniecierpliwiony i dodał od razu – chcę aby dodała mi pani odwagi i nadziei, potrzebuję tego.