Puszcza w zielonej sukience
czwartek, 16 kwietnia 2015
Rozejrzałyśmy się, starając się nie tracić spokoju. Nie zdarzyło się to przecież pierwszy raz, że się zgubiłyśmy. Jeszcze niedawno biegałam tymi ścieżkami, ale w ostatnich dniach puszcza się nieco zmieniła. Jakby założyła nową sukienkę, zieloną. Bardzo lubię ten kolor. I ubrania w różnych jego odcieniach. Pasują do moich rudych włosów.
Stałyśmy i rozglądałyśmy się. Nagle usłyszałyśmy rozmowę i niedługo za zakrętem pojawili się nordic walkerzy. Szli w naszym kierunku. Spojrzałyśmy na siebie i od razu wiedziałyśmy. Tak, tak… nie będziemy ich pytać o drogę.
Schodzili z góry, to przecież tamtędy można dojść do Gubałówki. Wyraźnie nam ulżyło. Niemal od razu pobiegłyśmy. Już wiedziałyśmy, którą wybrać ścieżkę. Spojrzałam na zegarek. Na szczęście nie kluczyłyśmy zbyt długo. Przebiegałyśmy przez mój ulubiony mostek.
– A może zrobimy sobie zdjęcie? – zaproponowała Alina. – Zobacz jak tu pięknie.
– Bardzo chętnie – odpowiedziałam. Zatrzymałyśmy się, uśmiechnęłyśmy się i zrobiłyśmy zdjęcia. Dziwne, ale pomimo pośpiechu, pozując do selfie wcale nie śpieszyłyśmy się.
– Masz coś zaplanowane na dziś? – zapytała Alina.
– Tak. Wybieram się na spotkanie z niezwykłym człowiekiem, który zamierza zrealizować pewne marzenie i chce przygotować plan jego realizacji. Mam mu w tym pomóc. – odpowiedziałam.
– A na czym polegać będzie twoja pomoc? – dopytywała.
– Przede wszystkim postaram się dodać mu wiary we własne siły, zmotywować do stawienia czoła wyzwaniom. Spojrzymy na projekt z najróżniejszych stron, by odnaleźć najbardziej ekonomiczne i kreatywne rozwiązania. Później przygotujemy swoisty biznesplan.
– No to w drogę, nie możesz się przecież spóźnić – rzuciła, wsiadając do samochodu.