Spotkanie w puszczy
wtorek, 14 kwietnia 2015
Wśród zieleniejących się drzew stała młoda kobieta w jasnoróżowej koszulce i ciemnych leginsach. Nie mogłam sobie przypomnieć kto to jest, ale najwyraźniej znamy się, skoro wołała do mnie po imieniu. Szukając usilnie w pamięci jej imienia, zawróciłam. Na szczęście z każdym metrem widziałam ją coraz lepiej i w końcu przypomniałam sobie. Ależ to jest Alina. Jakże dawno się nie widziałyśmy. Zmieniła się. Z jasnej blondynki przefarbowała włosy na ciemny brąz. I chyba właśnie dlatego w pierwszej chwili jej nie rozpoznałam. Serdecznie się przywitałyśmy.
– Alina, jak miło cię widzieć. Świetnie wyglądasz… – zaczęłam.
– Masz chwilę? – przeszła od razu do konkretów – chyba ściągnęłam Cię myślami, bo planowałam zadzwonić.
– Muszę wracać a przede mną jeszcze pięć kilometrów – odpowiedziałam.
– To może pobiegamy po puszczy przez pół godziny, bo pewnie tyle czasu zajmie ci powrót. A później cię odwiozę – zaproponowała Alina.
– Świetny pomysł – odpowiedziałam.
Biegałyśmy leśnymi drogami, ptaki śpiewały, słońce przebijało się przez gałęzie, dobiegłyśmy do potoku. Nie przerywając rozmowy umyłyśmy w nim ręce. Tyle się wydarzyło odkąd się widziałyśmy po raz ostatni. Na szczęście obie starałyśmy się kontrolować czas.
– Alina, dokąd teraz? – zapytałam – nie pamiętam tej drogi.
– Ja też nie znam. Na szczęście nie widać dzików. Możemy spokojnie pomyśleć.
Znalazłyśmy się w miejscu, którego nie znałyśmy. Właściwie trzymałyśmy się znanej drogi, ale zupełnie nie wiedziałyśmy gdzie się znajdujemy. Nie zauważyłyśmy, kiedy zbiegłyśmy ze znanej nam ścieżki. To pewnie przez to gadanie.