Blog

Rzucić wszystko i wyjechać

środa, 29 kwietnia 2015

Zamilkł. Miałam wrażenie, że jego wzrok prowadził myśli gdzieś daleko. Znieruchomiał. Jakby zastygł i wsłuchiwał się w bicie swojego serca albo muzykę, która dobiegała z sąsiedztwa.

W tym czasie starałam się jak najbardziej bezszelestnie przygotować kawę. Podałam w oliwkowej filiżance i postawiłam przed moim gościem. Z szafki wyjęłam tabliczkę czekolady i wyłożyłam na talerzyk. Nalałam również sobie kawy i usiadłam.

Pan Adam nadal wsłuchiwał się w dźwięki dobiegające zza okna. W szkole muzycznej, z którą sąsiaduję, właśnie grali. Trudno określić jaka to była melodia, ponieważ z każdej klasy dobiegały różne utwory i wszystkie zlały się w jeden. Gdy muzyka zamilkła mój gość spojrzał na mnie nieco zdziwiony. Jakby zastanawiał się co robi tym miejscu?

– Panie Adamie, bardzo proszę opowiedzieć z jaką sprawą pan do mnie przyszedł. Zaciekawił mnie pan – uśmiechnęłam się i poczęstowałam czekoladą.

– Pani Ewo, nie wiem od czego zacząć. Nie pamiętam kiedy czułem się w ten sposób ostatni raz. To pewnie było bardzo dawno temu. Ale też trochę się wstydzę. Nie chcę żeby pani pomyślała o mnie, że zwariowałem na stare lata. Powinienem być rozsądny, stateczny. A mam wrażenie, że najchętniej natychmiast rzuciłbym wszystko i wyjechał. Muszę ją odnaleźć. Nie mogę przestać o niej myśleć, nawet mi się śni. Gdy powiedziałem o swoim pomyśle różnym zaufanym osobom, to nie zauważyłem w nich ani entuzjazmu, ani akceptacji. Nie chcę u pani szukać potwierdzenia. Ale naprawdę obiektywnego spojrzenia – wyrzucił z siebie pan Adam. Wyraźnie mu ulżyło i zobaczyłam człowieka, takiego jakiego znam.

– Panie Adamie, ale o co chodzi? – zapytałam.

Poprzedni wpis:
Muszę i dam radę

Powrót na stronę główną bloga