Wspólny mianownik
poniedziałek, 21 maja 2018
Ania spisała na kartce wszystko, co zgłaszały dziewczyny. Okazało się ponownie, że jest w tym sporo różnorodności. I wcale nie jest łatwo ustalić jakiś wspólny mianownik. Nie mówiąc już o wygospodarowaniu czasu na spotkania, który pasowałby każdej z nich.
– Od czego zacząć? – pytała samą siebie.
Po dłuższej chwili zdała sobie sprawę, że patrzy na pustą kartkę. Nic nie wymyśliła. W końcu zaczęła myśleć głośno:
– Odwaga do wypowiadania własnego zdania wynika z poczucia własnej wartości. Aby dobrze odnajdywać się w manipulacji poniekąd wynika z uważnego słuchania, żeby wyłapać manipulacyjne gierki. No tak, to się łączy.
Ania zastanawiała się, ale czuła jakby utknęła w miejscu. No i jeszcze coś z kreatywności, by ćwiczyć elastyczność, nie podążać utartą ścieżką, która prowadzi donikąd, albo do tego czego żadna nie chce. Czyli trzeba wymyślić ćwiczenia, zadania, po prostu plan treningowy. No i ustalić czas, żeby każdej pasowało. A może podzielić się na grupy? Lepiej spotykać się na początku tygodnia, czy raczej pod koniec? Niedziele spędzamy z rodziną, więc systematyczne ucieczki z domu nie będą mile widziane. Co tu zrobić? Co tu zrobić?
Po konsultacjach z przyjaciółkami Ania wyznaczyła stały dzień spotkań, lub konferencji przez komunikator na środę. Okazało się, że to najlepszy dla wszystkich dzień.
Kobiety określiły czas spotkania, by nie przegadywać go, lecz spędzić pracowicie. Każda będzie musiała zdać relację jak pracuje i jakie ma efekty. Każda też musi robić notatki z osiągnięć i wpadek. Żeby nie dublować tego, co nie wychodzi. Postanowiły jeszcze poszukać trenera, najlepiej trenerkę, by rozumiała duszę kobiety. Ale uznały, że najważniejsze jest znalezienie wspólnego mianownika. To co połączy działania.
Ania zastanawiała się, co je skłoniło do podjęcia wyzwania. Jeszcze raz obdzwoniła koleżanki. Po konsultacjach doszła do wniosku, że potrzebują umiejętności, żeby poczuć się bezpiecznie, zawalczyć o uznanie i poczucie własnej wartości.
Z Anią znałam się od kilku lat. Co jakiś czas spotykałyśmy się na koncertach jazzowych, obie lubimy jazz. Zadzwoniła do mnie i opowiedziała o tym pomyśle. Zachwyciłam się, to naprawdę wspaniała inicjatywa. Zapytała mnie o to, czy mogę poprowadzić je przynajmniej na początku, zanim się rozkręcą. Oczywiście zgodziłam się. I zaczęłyśmy szukać wspólnego mianownika.
– Aniu, wydaje mi się, że takim wspólnym mianownikiem jest zaspokojenie potrzeby bezpieczeństwa – powiedziałam.