Zdjęcia za firanką
poniedziałek, 22 lutego 2016
W sobotę rano wszystkie zjawiłyśmy się przed studiem fotograficznym. Każda z nas miała ze sobą kilka strojów na przebranie, kosmetyczkę z przyborami do makijażu, uśmiech na twarzy a w oczach błysk.
Gdy weszłyśmy do studia wszystkie zaczęłyśmy wyjmować swoje kreacje i rozwieszać na wieszakach, malować usta, poprawiać makijaż i fryzurę, przebierałyśmy się. Aż w końcu Elżbieta zdecydowała się, w której sukience rozpocznie sesję zdjęciową. Weszła do atelier.
Pani fotograf już czekała z gotowym aparatem. Ela najpierw stała spokojnie, tak jakby robiła zdjęcie do legitymacji szkolnej. Ale po kilku minutach rozluźniła się i zaczęła pozować jak modelka. Stanęła tyłem do aparatu i nagle odwróciła głowę, włosy miała nieco w nieładzie, uśmiechnęła się. Później po zmianie stylizacji zrobiła kilka kobiecych fotek; za firanką, przy oknie i inne.
Cała sesja zdjęciowa trwała dwie godziny, po jej zakończeniu poszłyśmy na kawę.
– Wiesz, co był cudowny poranek – powiedziała Ela – Zupełnie zapomniałam o codzienności, o planach na dzisiejszy dzień, o smutkach. Liczyło się tylko tu i teraz. Trochę się niepokoiłam, bo nie znałam tych kobiet, które miały przyjść razem z nami. Ale okazało się, że czułam się tak jakbym je znała od lat. Poszłam, bo ufam twoim pomysłom.
– Dziękuję – odpowiedziałam – cieszę się, że jesteś zadowolona.
– Teraz zaczynam rozumieć co miałaś na myśli, mówiąc żeby nie skupiać się na kilogramach. Wiesz, tam w ogóle nie czułam się gruba, albo nieładna. Skoncentrowałam się na pozowaniu. Nie rozpraszałam się na nieistotne sprawy. Ależ mi przybyło energii.