Blog

Zebranie za kwadrans

poniedziałek, 16 maja 2016

Aurelia po aktywnym weekendzie przyszła do pracy. Pracuje w biurze, więc każdy dzień jest przewidywalny. Na dziś zaplanowano uporządkowanie dokumentów, później zebranie u szefowej, ustalenie zadań itd. No cóż, dzień jak co dzień, wszystko wydaje się przewidywalne. I właściwie wszystko zaczęło się zgodnie z planem; każdy zajął się swoimi sprawami.

Nagle przy biurku Aurelii zatrzymała się Martyna, która lubiła na nią zrzucać swoje obowiązki. Robiła to z wdziękiem i delikatnie, ale tonem nie znoszącym sprzeciwu. I zazwyczaj osiągała swoje cele.

Później Aurelia była niespokojna, zła na siebie, zapracowana. Zazwyczaj niekorzystnie odbijało się to na jej zdrowiu, ale także na domownikach. W końcu zauważyła, że tak bardzo przyzwyczaiła się do podporządkowywania się, że nawet kiedy nie ma na coś ochoty, to i tak w końcu ustępowała.

W pracy wykorzystywała ją głównie Martyna. Nigdy nie została doceniona, ale jeśli coś się nie zgadzało, to wszelkie uwagi od kierowniczki były kierowane właśnie do Aurelii. Po jakimś czasie, kiedy emocje ucichły Martyna zatrzymywała się nieopodal jej biurka, by po chwili obarczyć ją swoimi zadaniami. I właśnie znów stanęła nieopodal.

– Aurelka, czy masz już zrobione zestawienie za poprzedni miesiąc? – zapytała uśmiechając się.

Aurelia zanim się zorientowała odpowiedziała zgodnie z prawdą, że oczywiście ma już zrobione.

– Jesteś świetnie zorganizowana, ja tak nie potrafię. Czy możesz zerknąć na moje i sprawdzić, bo zebranie za kwadrans a ja mam jeszcze tyle do zrobienia? – po czym położyła plik dokumentów na biurku Aurelii i wyszła do łazienki. By wrócić do biura tuż przed godziną zebrania z poprawionym makijażem.

Aurelia zdała sobie sprawę, że znów wpadła.

– Dlaczego ona tylko mi podrzuca swoje prace? – powiedziała głośno nie kontrolując się.

– Jak to dlaczego, bo nigdy jej nie odmówiłaś. Przestań przejmować się tym, że ona z czymś nie zdąży.

– Ale jak to zrobić?

Poprzedni wpis:
Aurelia

Następny wpis:
Teczka z dokumentami

Powrót na stronę główną bloga